Obecność na DDC Praga 2010 była moim pierwszym tego typu wyjazdem. Poniżej relacja napisana przede wszystkim dla dopytujących się na GG, ale też dla ciekawskich :).
PIĄTEK
W drodze towarzyszyli mi laniol i philipz, których wcześniej na oczy nie widziałem, chociaż trochę się znaliśmy z różnych drupalowych okoliczności (gadu, fora, l.d.o). Do Pragi dotarliśmy około 20 i po szybkim zajęciu pokoju w Casa Italia, ruszyliśmy w kierunku pierwszego pub’u, w którym miało odbyć się spotkanie zapoznawcze. Droga nie była zbyt prosta a pogoda aż prosiła się o spacer, zatem na miejscu byliśmy z godzinnym poślizgiem.
Okazało się, że impreza jest już całkiem rozkręcona. Szybko jednak nadrobiliśmy straty popijając smakowity płyn przy stoliku z napotkaną tam polską ekipą (między innymi Łukasz z http://nextwebmedia.pl/, z którym w ciągu DCC zamieniłem parę słów o wydajności Drupala).
Potem natknęliśmy się jeszcze na polski akcent niemieckiego pochodzenia (albo odwrotnie) i spojrzeliśmy na Drupala okiem prawdziwego designera, martina z http://www.maloon.de/. Ciekawe historie o dużych projektach (np. strona na 100-lecie firmy audi) i ciekawi ludzie.
Knajpę nam zamknęli, więc przenieśliśmy się do Drunken Monkey i, po wypłoszeniu sporej grupki imprezowiczów, kontynuowaliśmy popijanie i dyskutowanie. Po północy moi towarzysze ruszyli dalej w miasto a ja grzecznie zawinąłem do hotelu i obudziłem się w …
SOBOTA
Z hasłem „Iwęt czas zacząć!” ruszyliśmy na miejsce. Kino Atlas okazało się rzut beretem od hotelu więc spóźniliśmy się tylko momencik – chociaż wiele nie straciliśmy bo nowości w Drupalu 7, o których opowiadał Gabor, jeden z jego autorów, były nam mniej lub bardziej znane. Wrażenie robiła za to całkiem pokaźna grupka uczestników – było około 150 osób.
Na przerwie spotkaliśmy kolejną grupkę z Polski, czyli dwuosobową ekipę z esolutions. Oprócz tego, że prowadzą od lat drupal.pl, to dało się z nich wyciągnąć sporo ciekawych opowieści o wdrożeniach Drupala, Ubercart’a i tego typu historii. Poznaliśmy też okrutną prawdę – na imprezie będzie do oporu wody, soku, nawet coli, ale kawy – nie! Co prawda macdonald był rzut beretem, ale jak dla mnie epicka porażka… choć z perspektywy czasu wyszło mi to na plus – mając dostęp do kawy potrafię się nią zatruć i nabawić łupania czaszki i hercklekoten.
Kolejne prelekcje były już ciekawsze – zgodnie z rozkładem mieliśmy do wyboru coś o jQuery dla początkujących albo coś o RUNVSC.
Ja byłem na tym pierwszym i, poza bardzo smętnym i wystraszonym prowadzącym, było całkiem miło, dowiedziałem się, że nie jest to nic strasznego (w końcu może zrobię kumplowi ten obiecywany od pół roku dynamiczny formularz zapytania ofertowego :P).
Philipz i Laniol w tym czasie zostali oczarowani przez narwanego gościa z NYC (swoją drogą niezły miał facet kaprys żeby skoczyć do Pragi), który prezentował swoje podejście do skórek w Drupalu.
Następna sesja, na której byłem, rzecz o stylach i szablonach do CCK i Views, była umiarkowanie ciekawa ale za to w dobrym stylu i na luzie. Prowadzący, mortendk, był jednoczesnie organizatorem, sponsorem i zdecydowanie najbarwniejszą postacią imprezy. Może taki styl nie każdemu odpowiada (kreował się na amerykańskiego geeka rzucającego co i rusz teksty w stylu „shit”, „fuck” i „whatever”) ale przynajmniej nie pozostawia obojętnym. Więcej takich ludzi społeczność potrzebuje jak powietrza – bo właśnie oni potrafią skopać tyłek publiczności i malkontentom :).Co do samej zawartości to przez godzine poznałem kilka ciekawych modułów, o których zresztą pisałem we wcześniejszym wpisie.
Pora na jedzonko! Lunch był przesmaczny, choć półgodzinne stanie w kolejce i mało miejsc siedzących nie zachęcało do spożycia. Ważne jednak, że jedzenia nie zabrakło, było na poziomie i kto chciał mógł się obeżreć :).
Kolejna prelekcja była o designie w świecie Drupala. Tutaj prelegent, jeden z członków zespołu czy też ruchu D7UX odkrył przed nami smutną prawdę – nad designem, funcjonalnością i użytecznością Drupala pracuje 2, w porywach 4 osoby, przy czym robią to z doskoku, np. godzinę dziennie. To niestety nadal widać w D7 – wiele się poprawiło ale do stanu „w miarę ok” jeszcze daleko. Warto chyba włączyć się i pomóc zespołowi pracującemu nad tak ważną sferą systemu, szczególnie, że każda para rąk się, jak widać, liczy.
Nie jestem pewien czy poszliśmy na następne wykłady, wiem za to na pewno, że w kilka osób wylądowaliśmy jakieś 100m od kina Atlas na piwku i poględziliśmy conieco o serwerach, hostingach, Drupalu itd.
Potem nadszedł czas na wyprawę do knajpy na Primatorskiej, czyli główny integracyjny punkt programu. Czeskie piwo, kolacja, piłkarzyki i niekończące się rozmowy o Drupalu, czyli, co tu dużo mówić, to co tygrysy lubią najbardziej. Przegraliśmy parę piw do niepokonanego w piłkarzyki serhada, poznaliśmy szokującą prawdę o przejęciu merlina przez empik i wdrażaniu ubercarta, rzucaniu na Drupala 4 milionów odsłon miesięcznie i innych sprawach.
Tak jak poprzedniego dnia ci grzeczniejsi poszli spać a ich znajomi poszli w tango. Zatem około 1 padłem na kanapę i obudziłem się w…
NIEDZIELA
Od samego rana czuć było jakiś taki ponury nastrój. Niektórzy po prostu mieli kaca (czasem moralnego), niektórym szkoda było że to już niedziela. Nawet lunch nie był tak dobry jak w sobotę. Nawet prelekcje tak nie smakowały.
Ja wybrałem 3-częściowy warsztat o tworzeniu skórek. Na pierwszą odsłonę spóźniłem się całkowicie (wstań tu człowieku o 9 rano, no nie da się!). Druga i trzecia część mnie rozczarowały. Tak jak miałem w tym temacie burdel w głowie tak mi pozostało – sesja wyglądała trochę jak skakanie z kwiatka na kwiatek – trochę kodu, trochę slajdów, trochę szukania w google. Czyli zupełnie jak sam bym usiadł do komputera i próbował się czegoś nauczyć. Jednak w 3×45 minut niewiele da się zrobić.Malutka sala i panujący na niej zaduch też nie pomagały.
Na koniec poszliśmy jeszcze na sesję zamykającą cały spęd. Rozdano jakieś nagrody, poklepano po plechach sponsorów, umówiono się wstępnie na lato 2011 w Berlinie. Był też prześmieszny dialog:
- Prowadzący (mortendk) – A teraz – ilu jest na sali nie-designerów, takich co głównie tworzą strony a nie projektują dla Drupala skórek czy interfejsu?
- Sala – podnosi się 80% rąk
- Mortendk – Do cholery, po kiego grzyba tylu was przyjechało?!
- Sala (głos z tyłu) – Trzeba znać swojego wroga! :)
Potem jeszcze zaliczyliśmy grupową fotkę, pożegnania, ostatnie wymiany wizytówek (jak ktoś miał :)) i ruszyliśmy do domu.
PODSUMOWANIE
Po pierwszym spotkaniu tego typu nie mogę go porównać do innych. Przyznam jednak, że jestem pozytywnie zaskoczony. Ludzie mający wspólne zainteresowania bardzo szybko łapią kontakt, a atmosfera miasta jeszcze zwielokrotniła ludzką potrzebę integracji. Warsztaty i prelekcje były średnie, ale były de facto dodatkiem do rozmów w kuluarach, przy piwie, w hotelu, tramwaju czy na papierosie. Bardzo gorąco polecam wszystkim tego typu zjazdy. Naprawdę nie ma co się czaić, ponieważ:
- Hotel: 30 euro,
- Wstęp: 20 euro,
- Piwo: 15 euro,
- Połączenie przygody, poznania innego kraju i spotkanie się z podobnymi sobie świrami: bezcenne!
Świetna relacja, myślę, że nie tylko mi się spodobała.
Bardzo fajna i dosyć obszerna relacja. Mam nadzieję, że będzie sygnałem do częstszych newsów ze świata Drupala. Pozdrawiam!