Autor tej publikacji („Wstęp do HTML5 i CSS3 „) znany jest czytelnikom z kilkunastu innych książek wydanych dla wyd. Helion. Także z całą pewnością jest to osoba, która na pisaniu się zna. Zacznijmy zatem od wstępnych oględzin. Czytelnik otrzymuje 280 stron treści właściwej. Porównując do wyd. zagranicznych nie mamy się czego wstydzić. Wielkość czcionki jest normalna, tusz się nie rozmazuje, a więc czyta się tą pozycje wygodnie. Niestety książka nie jest w kolorze, szkoda że przynajmniej kilku podstronach mówiących o kolorach i CSS 3 nie zagościły kolorowe zrzuty ekranu. Sądzę, że książka adresowana była głównie dla początkujących webmasterów. Jeśli już jesteśmy przy spisie treści warto zauważyć, że rozdział dotyczący HTML 5  ma 78 stron, z kolei dotyczący CSS 3 liczy aż 123 strony. Faktycznie jednak rozdział 2 w dużej części zawiera również ogólne omówienie znaczników (nowych, jak i starych) HTML-a. Niestety osoby, które chciały dowiedzieć się więcej o jednym z ważniejszych znaczników canvas, mogą poczuć się zawiedzione, bowiem autor po krótkim wstępnym opisie odsyła do innych, internetowych źródeł. Szkoda, bowiem niesie on za sobą duże możliwości ograniczając przy tym potrzebę używania plików graficznych.

Zabrakło mi także, istotnej szczególnie dla początkujących, informacji przy każdym z opisywanych znaczników czy należy od do nowej specyfikacji HTML 5 czy jeszcze do starej. Taki drobny element, a z pewnością ma duży walor informacyjny. Chyba, że autor zakładał, że w momencie czytania tej książki, wszystkie przeglądarki świetnie (poprawnie) radzą sobie z HTML 5. Także owszem, założenie tytułu książki, że mamy do czynienia jedynie ze wstępem do HTML 5 zostało zrealizowane.

Rozdział 3 mówiący o CSS 3  jest dłuższy, zatem de facto znalazło się tam więcej informacji niż zaprezentowano w poprzednim. Szkoda, że nie znalazłem w nim informacji czy jest już jakiś program pod PC lub MAC, który pomagał by twórcy kształtować style (czyt. podpowiadać) zgodnie z nową specyfikacją. A przecież takie programy już istnieją, szczególnie posiadacze komputerów z jabłuszkiem mają większy wybór tego typu nowszych narzędzi. Odnoszę także wrażenie, że czytając niektóre fragmenty np. o osadzaniu stylów w kodzie pokutują stare przyzwyczajenia, które mimo iż  w pełni poprawne, mają wpływ na wydajność , szybkość ładowania się strony z tymi stylami. Brakuje mi także pokazania kodu źródłowego żywej strony, aby czytelnikom unaocznić, że duże serwisy także korzystają z tych, albo podobnych rozwiązań. Skoro już je omawiamy, chociażby pobieżnie. Uatrakcyjniło by to znacząco książkę, która aktualnie przypomina suchy podręcznik znany ze szkoły, a nie książkę dla ludzi z artystyczną pasją tworzenia. Miałem przyjemność przeglądać, czy też nawet czytać książki pisane przez fascynatów nowych technologii, gdzie wręcz tryskały różnorodne wariacje jak można użyć dany znacznik lub funkcję, tu niestety tego zabrakło. Owszem od czasu do czasu znajdą się wskazówki, ale to chyba nie do końca to.

Rozdział 4 w swoich aspiracjach miał być tym mocno praktycznym. Czy tak jest w istocie? Po części tak jest, ale nie widzę potrzeby rozdzielania teorii od praktyki w tego typu pozycji. Myślę że książki, które wplatają praktyczne zadania, zastosowania zdobytej teorii już podczas jej czytania są po prostu ciekawsze. Tutaj ten podział jest niejako wymuszony i dla niektórych przeczytanie tylko tego rozdziału będzie wystarczające.

Jak zatem ocenić tą książkę, z jednej strony bardzo brakowało nam tego typu pozycji biorąc pod uwagę ilość tytułów zagranicznych, jednakże z drugiej czuje niedosyt, i to nie tyle treści co formy – zbyt szkolnej. I po części nie dziwię się osobom, które wolą oglądać kursy DVD. Na ogół są atrakcyjniejsze i na ich oczach się coś dzieje (w kolorze). Dziękuje wyd. helion za możliwość zapoznania się z tą książką, która jest dobra, ale z pewnością mogła być jeszcze lepsza.

Biuletyn elimu

Wysyłany raz w miesiącu

Nie spamujemy! Zajrzyj do polityki prywatności po więcej informacji