Uwaga! Ten wpis zawiera lokowanie produktu (za które niestety nie dostajemy kasy).

Ogłaszając nową kategorię obiecaliśmy, że historie w niej opisywane nie będą tylko negatywne. Wczoraj podaliśmy przykład procesu zakupowego (bo to zły proces był) zatem dziś pora na coś optymistycznego. Opowiemy o jednym produkcie, który mocno namieszał w codziennej pracy pewnej korporacji.

Chodzi o Lync’a, przemianowanego niedawno na Skype for Business.

Pisząc z perspektywy tylko i wyłącznie użytkownika końcowego mogę powiedzieć, że Skype ogromnie ułatwia mi codzienną pracę. Co więcej – sporo osób, z którymi mam przyjemność rozmawiać i pracować z pomocą Skype for Business jest zaskoczonych, że w firmie jest dostępna tak przydatna usługa.

Poniżej szereg przykładów rzeczy, które stały się możliwe po wdrożeniu Skype:

  1. Killer-ficzer pod tytułem spotkania online i pokoje konferencyjne – jest to naprawdę proste i przyjemne w obsłudze. Wchodzę do Outlooka robię zwykłe spotkanie, zapraszam kilka osób i klikam guzik „Spotkanie Skype”. Do zaproszenia wkleja się standardowy zestaw linków i telefonów pozwalających na dołączenie do spotkania. Zaproszone osoby mogą kliknąć w link albo zadzwonić. Podczas spotkania mogę z nimi pogadać, ale też udostępnić im ekran, przekazać kontrolę nad myszką i klawiaturą, obraz z kamerki, dokumenty, linki. Co najlepsze osoby te mogą być spoza firmy, nie muszą mieć żadnego „grubego klienta” – wystarczy im link i przeglądarka (i nie musi to być koniecznie IE – miałem okazję działać na współdzielonym ekranie z osobą korzystającą z Safari na Makówce!).
  2. Podpięte AD i książka telefoniczna całej firmy pozwala mi wyszukiwać wśród wielu tysięcy pracowników i dzwonić do nich (lub napisać mail, wiadomość),
  3. Integracja z AD, Outlook, Sharepoint itp pozwala mi szybko oddzwonić do nadawcy maila, sprawdzić telefon do autora dokumentu znalezionego na witrynie projektowej itd, wyszukać kierowników dowolnej osoby,
  4. Chcąc załatwić jakiś temat u osoby, która jest nieobecna, mogę w 3 sekundy sprawdzić czy jego koledzy (pracownicy tego samego działu) mają status „Online” a zatem mogę próbować dzwonić od razu do osób, które są w pracy zamiast obdzwaniać „na ślepo” cały dział, mogę też sprawdzić kto jest czyim kierownikiem, kto jakie ma stanowisko itd.; skacząc po kolejnych wizytówkach w górę i dół struktury mogę dotrzeć do dowolnej osoby w firmie,
  5. Killer-ficzer 2 – Mogę ustawić „pułapkę”, czyli wyskakujące powiadomienie kiedy dany osobnik z listy kontaktów zmieni status na zielone „Online” – czasem jest to cholernie pomocne aby złapać kogoś nieuchwytnego,
  6. wysyłanie sobie w wiadomościach błyskawicznych plików i screenshotów – bardzo często używam żeby wysłać screen do admina jakiegoś systemu z pytaniem co ja biedny żuczek mogę zrobić; działa to na zasadzie kopiuj-wklej albo przeciągnij i upuść więc jest megawygodne w połączeniu z np. darmowym Greenshotem,
  7. Mam Skype’owy telefon i słuchawki na USB więc działa to tak, że leci w nich muzyczka a jak dzwoni telefon (lub ja dzwonię) odbieram go kliknięciem myszki, muzyka automatycznie się wycisza, po zakończonej rozmowie wraca do pierwotnej głośności – wygodne to 🙂,
  8. Jak mam spotkanie w Outlooku to status automatycznie ustawia się na zajęty, jak prezentuję pulpit na projektorze to na „nie przeszkadzać” – też wygodne.

Powyżej to tylko przykłady. Uzupełnię je może jeszcze o jakieś, ale chodzi mi o to, że komunikacja w firmie gdzie do standardowego Exchange wdrożono Skype zyskała naprawdę dużo fajnych opcji :).

Biuletyn elimu

Wysyłany raz w miesiącu

Nie spamujemy! Zajrzyj do polityki prywatności po więcej informacji