Przyzwyczailiśmy się, że w internecie wszystko możemy znaleźć za darmo i często szybciej niż od oficjalnego dystrybutora (np. przykład filmy). Zapomnieliśmy jednak tylko, że w te ściągane przez nas  filmy, ale i szablony, komponenty ktoś włożył duży nakład pracy.

Firmy web developerskie tworzące szablony czy rozszerzenia dla Joomla!, które zapewne wpisują „straty ze ściągania” w swoje budżety, nie działają jednak charytatywnie. Przecież zatrudnieni tam graficy, koderzy muszą się z czegoś utrzymywać.

Jak nam mówił profesor z prawa karnego wykonawczego na wykładach surowe karanie do niczego nie prowadzi. Bowiem czy cele naszych więzień mają być pełne domorosłych piratów? Może wina leży w popularności zjawiska?  Dziś często sami nie wiemy, kiedy robimy coś nielegalnego – przecież ściąganie w Polsce jest legalne, tylko udostępnianie karalne. Wymienianie się plikami stało się zjawiskiem na tak wielką skalę, że trudno się dziwić, że przestaliśmy kradzież nazwać po imieniu. Bo skoro „wszyscy to robią„, to przecież nie może być to niezgodne z prawem. Wszystkich dawno by już zamknęli…

Jednak dzięki wolnemu dostępowi do „dobór” wydaje się nam, że może z niej korzystać każdy. Myślimy więc, że jeśli zabraknie tej wolności, to przestaniemy z niej korzystać, coś wartościowego stracimy. Stanie się ona towarem ekskluzywnym, a więc „drogim”.  Jednak zbyt surowe limitowanie dostępu do kultury z pewnością wpłynie  na mniejszą możliwość inspirowania się, przetwarzania i tworzenia – a więc ograniczy rozwój samej kultury.

Pytania i odpowiedzi  o ACTA

Co czułem kiedy w sieci znalazłem piracką kopię (skan) swojej książki. Z jednej strony radość, że komuś na tyle się spodobała, że chciało mu się, aż tyle stron skanować, ale z drugiej strony złość, że wiele osób jej nie kupi i spadnie jej sprzedaż, co wpłynie na chęć-opłacalność pisania kolejnej.

 

Biuletyn elimu

Wysyłany raz w miesiącu

Nie spamujemy! Zajrzyj do polityki prywatności po więcej informacji