…czemu nie w końcu tyle Sąd Najwyższy zapłacił łącznie za dwie realizacje (modernizacje serwisów). Dla tych, którzy nie znają sprawy przypomnę kulisy.
Fundacja ePaństwo we wrześniu 2012 roku poprosiła Sąd Najwyższy o udostępnienie wszelkich umów, które zawarł on z wykonawcami swoich stron internetowych. Umowa z 2011 roku podpisana z firmą EC2 z Warszawy (ah ci się cenią, jak wiemy) dotyczy modernizacji dwóch serwisów Sądu Najwyższego – internetowego oraz intranetowego.
Wartość umowy opiewała na bagatelka 554 tysiące złotych. I zapewne znów „nic się nie stało„, gdyby nie fakt, iż Krajowa Izba Odwoławcza potwierdziła zarzuty Urzędu Zamówień Publicznych, który argumentował, że tak duża inwestycja nie może być realizowana przez wcześniejszego przetargu. Bowiem należy przypomnieć , że forma przetargu jest obowiązkowa w przypadku zamówień publicznych od kwoty 14 tysięcy Euro. Będzie to z pewnością bezprecedensowa sprawa, aby Sądowi Najwyższemu zarzucić naruszenie przepisów.
„Oprócz niespecjalnie rozbudowanej funkcjonalności strona dodatkowo jest dziurawa, są na niej liczne błędy bezpieczeństwa pozwalające zewnętrznym użytkownikom na dostęp do treści, które miały być przeznaczone tylko dla administratorów portalu Sądu Najwyższego” – powiedział DGP Daniel Macyszyn z Fundacji ePaństwo.
Jeśli umowa między Sądem Najwyższym a EC2 będzie unieważniona (ciekawe czy tak się stanie?), to wszyscy złożymy się na odszkodowanie wykonawcy, który tyle środków i zaangażowania poświęcił dla Sądu Najwyższego.
Tragiczne jest to, że nikt nie kontroluje, ile pieniędzy państwo wydaje na strony WWW, a przecież mamy Ministerstwo Informatyzacji. Zbyt często „nasze” pieniądze są trawione na wydumane logotypy i kreacje graficzne, podczas gdy państwo powinno mieć ustaloną spójną identyfikacje wizualną, jak inne Państwa.
Ok, ale dlaczego o tym napisałem, mamy bowiem kolejny argument z klientami, mówić im „że te marne 3 tys., które mają zapłacić to nic w porównaniu do ceny, jaką zapłacił SN, czy MSZ (kilka lat wcześniej).
AKTUALIZACJA (23.07.2013)
Wrocław jak się okazuje to jednak „rozrzutne” miasto skoro w Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu uznali, że zapłacą 66 mln zł firmie „Qumak” za stworzenie wielkiego portalu informacyjnego o województwie, który jednocześnie będzie obszerną bazą wiedzy o regionie. W cenie jest też pięcioletnie zarządzanie portalem. Na szczęście tym razem był to przetarg, ale odnoszę wrażenie, że było to na zasadzie, kto da więcej a nie kto da mniej, jak zwykle być powinno. Więcej na stronie natemat.pl oraz w powiązanym artykule „Co tyle kosztuje„.
…i tak to właśnie działa! A wy się męczcie z rynkiem, dziadostwem, tym, że ludzie mają coraz mniej kasy. Rządowe kontrakciki są dla nielicznych i nic wam do tego. To jest Polska właśnie, z komunizmu nam to zostało, brak deubekizacji robi swoje.
To jest właśnie Polska obecna – albo ktoś zrobi przekręt, który nie wyjdzie na wierzch, albo ktoś zrobi przekręt, który wyjdzie na wierzch, ale nikt nie będzie stratny poza oczywiście wszystkimi, bo to my złożymy się na karę. Poza tym czego oczekiwać po takim ministrze cyfryzacji, jakim jest Boni vel. tow. Znak, człowiek który zna się na wszystkim.
A tak poza tym, co to jest te marne 554 tys.? Województwo dolnośląskie zamówiło portal informacyjny dla „ludów i mas” za – bagatelka 65mln. Szczegóły np. tutaj http://www.dobreprogramy.pl/Wojewodztwo-dolnoslaskie-zamowilo-nowy-portal-informacyjny-dla-ludnosci.-Koszt-wykonania-65-mln-zlotych,Aktualnosc,42844.html
Dokładnie, teraz mamy kwoty rzędu kilkunastu milionów , a nie marne pięćset tysięcy. W Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu uznali, że stworzenie dobrego portalu regionalnego to kwota rzędu co najmniej 58 mln zł. Więcej na natemat.pl.
nie twierdzę, że 66 milionów czy nawet 500tys to mało, ale warto, zanim wyda się opinię, zapoznać się z SIWZ i zakresem projektu. Np ten za 66 baniek przewiduje nie tylko budowę strony, ale też prace budowlane, stawianie elektronicznych bannerów zewn i wewn., zespół prawie 30 osób do zarządzania systemem, kilkadziesiąt serwerów, tabletów i stacji roboczych, digitalizację materiałów analogowych, prace badawcze itd itp. Szczegółowa rozpiska produktów dostawy ma 270 stron z hakiem (któryś załącznik do SIWZ). Pytanie czy to drogo czy tanio, nie mam pojęcia, nie podjąłbym się wyceny tak ogromnego zakresu, pewnie kilku fachowców musiało to robić. Śmieszne dla mnie jest raczej to, że w tym samym czasie jak stawiamy takie bizantyjskie portale-pomniki to jeździmy po dziurawych drogach i umieramy w kolejkach do specjalistów…