Zgodnie z wiążącym zapisem regulaminu sklepu internetowego empik.com „klient składając zamówienie zawiera umowę sprzedaży zamawianych towarów„.
– Skoro doszło do zawarcia umowy, konsument ma pełne prawo domagać się jej realizacji. Jeśli sprzedawca odmówi, może złożyć pozew do sądu o wydanie rzeczy. Wówczas to sklep będzie musiał wykazać, że są podstawy do kwestionowania ważności umów – tłumaczy Łukasz Wroński z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Smaczku dodaje także punkt regulaminu, zgodnie z którym „ceną wiążącą i ostateczną jest cena produktu podana na stronie sklepu w chwili składania zamówienia„.

Znana sieć powołuje się jednak na art. 84 kodeksu cywilnego, który pozwala odstąpić od czynności prawnej z powodu błędu. Sam fakt popełnienia błędu przez sprzedawcę nie daje jednak takich podstaw. Paragraf pierwszy określa, że „uchylenie się od jego skutków prawnych dopuszczalne jest tylko wtedy, gdy błąd został wywołany przez tę osobę, chociażby bez jej winy, albo gdy wiedziała ona o błędzie lub mogła z łatwością błąd zauważyć.

I tutaj zaczynają się jednak małe schody, bo z jednej strony, tak jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie, klient nie ma obowiązku znać cenę rynkową produktu, albo mieć świadomość promocji. Nie mówiąc już o tym, że to sprzedawca musiałby udowodnić, że klient sklepu mógł spostrzec błąd.

Z drugiej strony, korzystnej dla Empiku, ponoć ów błąd był dla wszystkich widoczny. Jeśli na stronie z ofertami wszystkie produkty miały tę samą cenę, to klienci powinni się zorientować, że doszło do błędu.  – przekonuje rzecznik M. Marianowicz. Tak, ale przecież mogłem wejść na konkretną stronę, będąc mocno zaspanym (ponieważ na ogół od godz. 24 do 6 rano – śpimy) , nie czytać wpisów na forach nawołujących do kupowania i … kupić tylko jeden produkt.

Sprawę komplikuje z lekka fakt, że przy prezentowanych produktach widniały stare (przekreślone) ceny. Moim zdaniem sugerowało, że faktycznie sklep zorganizował wyjątkową (czyt. kolejną) promocję. A przecież na Empiku.com wciąż są promocje, co udowodniłem w poprzednim wpisie.

Co możesz zrobić teraz? Na pewno oddać sprawę do sądu powszechnego bądź polubownego konsumenckiego. Wcześniej zasięgnij porady lokalnego rzecznika konsumenckiego.

Przy okazji, zadaj sobie pytanie, czy jeśli pomylisz się na swoją niekorzyść – tego typu wielkie firmy biorą to pod uwagę?

Biuletyn elimu

Wysyłany raz w miesiącu

Nie spamujemy! Zajrzyj do polityki prywatności po więcej informacji